Król Lew

Kara

Część I

Kovu powiedział do swojego młodego syna:
-Spójrz, jakie nasze królestwo jest wielkie i wspaniałe,
-I motylki...
-A co ty tak z tymi motylkami?
-Bo tam daleko jest taki śmieszny zarys przypominajacy motylka...
-Och, ty i ta twoja wyobraźnia! (Kiara, ktora nagle przyszła)
-Tamten zarys to Zła Ziemia, tam nie wolno chodzić! (Tłumaczył mądry Kovu)
-Aha...

Następnego wieczora mały Aqaie (tak ma na imię syn Kiary i Kovu) nie mógł usnąć.
-Chyba wyjdę na zewnątrz (pomyślał)
Noc była ciepła, gwiazdy pięknie świeciły, a Aqaie był zachwycony pięknem natury.
-A może by tak zostać tu na noc? Niee...
I tak siedział pod Lwią Skałą wpatrzony w gwiazdy.
Wtem coś poruszyło się cichutko w gestych zaroślach.
Aqaie wystraszyl się, w bezruchu spoglądał w krzaki.
Gdy nagle wyskoczyła z nich czarna lwiczka.
Gdy tylko ujrzała Aqaie otworzyła szeroko swoje stalowoszare oczka i otworzyła pyszczek.
-Co syn krola robi tu o tej porze?- Zapytała
-A ty?-
-Hmm... Ja poluje-
-Naprawde? A mogę z tobą? Proszę-
-Jeśli umiesz to prosze bardzo-
Ale Aqaie nie umiał polować, a poza tym polowanie nie bylo mu teraz potrzebne bo lwiczka przyszła po coś innego.
-Hmmm... Myślałem że młode lwy polują w dzien i to z rodzicami-
-No dobrze, powiem ci prawdę, Aqaie-
-Skąd znasz moje imię?-
-Przychodze tu codziennie, specjalnie dla ciebie-
-Nieprawda-
-Dobrze, dobrze po prostu lubię ogladąc gwiazdy, a tutaj widac je najlepiej-
I doszli do wielkiej skały, lwiczka wspięła się zrecznie na szczyt, a za ną Aqaie trochę niezręcznie.
-Wow! Tu jest naprawdę pięknie!-
-I wart tu przychodzić, mały książe-
-No właśnie, ty znasz moje imię, a ja twojego nie-
-Jestem Rava, mieszkam na Złej Ziemi-
-Złej Ziemi!-
-Tak-
-A czy tam jest naprawdę ak niebezpiecznie?-
-No pewnie, musiz uważać na hieny, które nie lubią małych lwiątek i duż owięcej innych zagrozeń-
-Uhm-
-Ojej! Już świta! Musimy wracać i to szybko-
-Czemu?-
-Bo jak nie stawię się rano w domu to będę miala kłopoty-
-Dobrze, wracajmy. Ale zabierzesz mnie kiedyś na Złą Ziemię?-
-Zabiorę-

Rano, na Lwiej Skale:
-Kovu, nasz syn długo dziś śpi-
-Może nie mógł usnąć? Ale nie ważne. Dziś doroczne królewskie łowy.
-No tak, a ja zawsze zapominam.
-Trzeba zostawić babcię Nalę z maluszkami.
-Koniecznie, zrobię to potem, najpierw mały musi dostać śniadanie.

Tymczasem na Złej Ziemi:
-Aaach,cóż ja widzę, doroczne łowy? (Vertico, syn Ziry z nie znanym lwem)
-Tak, tak (Hieny) Ale bedzie zabawa!
-No pewnie. Musimy jeszcze bardziej dopracować nasz plan i zostawić te potworki (lwiątka) Moga przecież zostac same-
(Rava podsłuchuje)

(Nala) -Nie oddalajcie się! I prosze grzecznie! Aviko! Nie gryź Mery!
(Aqaie) -Skorzystam z zamieszania i pójde do Ravy-

Aqaie idzie, ale ie wie o tym że Rava podąża w tą samą strone, tyle ze dwa razy szybciej.
Bums! Dwa lwiątka zdeżyły się!
(Aqaie) -Ała! Nabiłas guza przyszlemu królowi!-
(Rava) -Nie ciskaj się! Miałam wrażenie że ktoś mne śledzi, to pewnie byla Varta, moja starsza siostrzyczka.
(A) -To u ciebie też są doroczne łowy?-
(R) - No tak, jak co roku glowa rodziny urządza zamach na króla, ale nigdy im się to nie udaje-
(Blizej niezidentyfikowany lew) -Phihi-
(A) -Kto się tak śmieje?
(R) -Lepiej się stąd oddalmy, pokażę ci Złą Ziemię

CDN...

Jukii

No no no! :D Trzeba pochwalić wspaniały pomysł Happy

Poćwicz nieco nad pisaniem, a stworzysz wspaniałą historie! Razz

Meriones Minor

"No tak, jak co roku glowa rodziny urządza zamach na króla, ale nigdy im się to nie udaje" Laughing

xDDDDDDDD no, to Ci się udało xDDD

Dreath

fajnie napisane xD przydałoby się pomijać takie denne kawałki jak odpowiedzi "aha..."

Simba

Te motylki na począrku mnie rowaliły :D Opowiadanie super :DxD

Sarafina · Wysłany: Nie 0:03, 05 Mar 2006 Temat postu:

taak! WIęCEJ O MOTYLKACH ;D

Erbi

Suuper!Ja tak nie umiee Sad (1)